Stała
przed miłością swojego życia, czując jak z każdym słowem,
które wypowiadała, traci kawałek siebie. Z dziwnym spokojem,
szepnęła 'Dobrze, że nie wiesz co dzieje się ze mną w nocy,
dobrze, że nie przeżywasz tego tak, jak ja, że śpisz i uśmiechasz
się bez krzty świadomości, że jest to sztuczne.' Zmarszczył
brwi, jakby nie rozumiał ani jednego słowa. 'Wiedziałeś, że nie
przetrwamy, prawda? Od samego początku o tym wiedziałeś. A mimo to
pozwoliłeś mi uwierzyć w to, że spełnia się Everest moich
marzeń.' Ciągnęła wolno, zmęczona już emocjami. Dotknął jej
podbródka, by móc spojrzeć jej w oczy. 'Ale ja wierzyłem.'
Mruknął. 'Zawsze wierzyłem w to, że to Ty będziesz 'magikiem'
mojego świata.' Przymknął powieki. 'Dawno temu nauczyłem się
uciekać. I obiecuję, że jeśli kiedyś wśród biegu wiatru
usłyszę Twoje kroki, to się nie zawaham i będę szedł z Tobą
ramię w ramię. Ale nie dziś i nie jutro.' Przybliżył się do
niej znacząco. 'Słyszę Twoje serce. Lubię, kiedy tak szybko
bije.' Uśmiechnął się i zagryzł wargi. 'Patrzysz na mnie ze
łzami w oczach. A co jeśli poproszę Cię, żebyś się
uśmiechnęła?' Zapytał i musnął ustami jej usta. 'Proszę.'
mruknął i sprawił, że świat dziewczyny znów lawirował nad
przepaścią. 'A co jeśli nigdy już nie będziemy szli krok w
krok?' Zapytała na wdechu, jakby była to wizja końca jej świata.
Uśmiechnął się kojąco. 'Przecież miłość zawsze odnajdzie
swój bieg.' Szepnął, układając usta w smutnym, tęskniącym
uśmiechu.
ostatnie tchnienia
O marzeniach, nadziei, myślach, emocjach, uczuciach, o wdechu i wydechu, o ostatnim tchnieniu.
wtorek, 12 czerwca 2012
piątek, 30 marca 2012
nieobecność
Dziś mija pół roku, od kiedy są
razem. Sama, zamknięta w czterech ścianach, oddana tylko jemu.
Facetowi, którego pokochała od razu, bez zastanowienia i
opamiętania. Dziwne uczucie pustki uderzyło w nią z siłą, o
jakiej nie miała pojęcia. Oplotło całe jej ciało i wnętrze,
zamykając drogę ucieczki. A najgorsze jest to, że ją kochał –
wiedziała o tym. Ale też ranił, przenikał razem z bólem do
samych kości. Niszczył. Małe znamię muzyki wtargnęło w jej
świadomość, jakby budząc z otępienia. Zasypiała w prześcieradle
wspomnień. Chłodna noc podsycała jego nieobecność.
wtorek, 20 marca 2012
pierwszy szept
Wiatr otulał jej ciało. Zimnym szeptem zdobył jej psychikę. Nie walczyła. Wsłuchiwała się w słowa, o których istnieniu nikt, poza nią, nie wiedział. Mówił cicho, przerażająco i paraliżująco. Do tego stopnia, że walka z Nim była czymś niemożliwym. Przecież i tak by przegrała.Głęboki oddech kulił się w płucach. Chciała uciec, zostać sama z myślami, bez słów umarłego Wiatru. A jednak On wciąż mówił, mówił i mówił...Zmieniał spokojne bicie jej serca w przeraźliwy łomot. Patrzyła w niebo. Długo i nieprzytomnie. Brudny, okropny i zamknięty dla niej świat otaczał ją z każdych stron. Wypowiedziała kilka słów. Cicha modlitwa...
Subskrybuj:
Posty (Atom)